Reklama

Pomóżmy Oli z Brześcia Kujawskiego wygrać z rakiem

nWloclawek.pl
04/02/2016 00:00

Do sierpnia 2014 roku Ola i jej rodzina żyli normalnie jak tysiące innych rodzin. W sierpniu zmieniło się wszystko. Ola musiała zmienić swoje życiowe plany po tym jak usłyszała diagnozę. Wykryto u niej nowotwór typu PNET. Ostatnie miesiące nie były dla niej łatwe jednak nie poddaje się.

Ma na imię Ola, ma 22 lata i  pochodzi z niewielkiej miejscowości na Kujawach, z Brześcia Kujawskiego. Niespełna 2 lata temu była uśmiechniętą i wesołą dwudziestolatką. Studiowała na Politechnice Poznańskiej i chciała spełnić swoje marzenia.

Niestety, dotychczasową radość, codzienny uśmiech i beztroskie życie musiała odłożyć na dalszy plan. W połowie sierpnia 2014 roku zauważyła, że z niewiadomych przyczyn, jej lewa ręka staje się coraz słabsza. Nie była w stanie utrzymać w niej przez dłuższą chwilę kubka z herbatą.

Po upływie kilku dni poszła do lekarza pierwszego kontaktu, który od razu dał jej skierowanie do szpitala. Jeszcze tego samego dnia znalazła się na SOR-ze we włocławskim szpitalu, gdzie wykonano podstawowe badania. Niestety tomograf komputerowy ukazał guza, który przez swe położenie wywoływał u niej coraz silniejszy niedowład lewej strony ciała. Diagnoza „wywróciła do góry nogami” jej dotychczasowe, poukładane życie. Później wykonano badanie MRI, które potwierdziło wcześniejsze rozpoznanie.

Po krótkim pobycie na neurologii we Włocławku i konsultacji ze  Szpitalem Wojskowym w Bydgoszczy usłyszała, że nowotwór jest nieoperacyjny.

Ola opowiedziała nam swoją historię i prosi o wsparcie w walce z nowotworem.

„Najprawdopodobniej nie przeżyłabym operacji usunięcia guza, w najlepszym wypadku doznałabym czterokończynowego porażenia. Stałabym się „roślinką”. W związku z czym w październiku 2014 roku, tuż po moich 20 urodzinach wykonano biopsję.  Badanie histopatologiczne potwierdziło podejrzenia mojego lekarza prowadzącego. Okazało się, że to bardzo rzadko spotykany nowotwór złośliwy typu PNET. Jest groźny, ponieważ pojawia się nagle, potrafi urosnąć w kilkanaście, a nawet kilka miesięcy i atakuje głównie młodych ludzi.

Następnie ze skierowaniami na dalsze leczenie trafiłam do Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Zostałam zakwalifikowana do leczenia skojarzonego, naświetlania połączone z chemioterapią. Spędziłam na oddziale radioterapii prawie 50 dni, łącznie ze świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem. Przeszłam silne naświetlania głowy i całej osi. Po wyjściu ze szpitala otrzymywałam jeszcze ambulatoryjnie chemię. Po zakończeniu leczenia kontrolne badanie MRI z marca 2015 roku wykazało zmniejszenie guza,  lecz kolejne z maja 2015 roku ukazało jego wzrost. Ponownie otrzymałam, tym razem inną, chemię. Nie pomogła, a „lokator” ponownie się powiększył. Każdy wzrost guza powoduje u mnie coraz większy niedowład. Pierwszy rezonans z sierpnia 2014 roku pokazał guza o wymiarach: 31x26x35mm, aktualnie ma on rozmiar: 45x56x52mm.

Konsultowałam mój przypadek u różnych lekarzy w całej Polsce. Zasięgałam wiedzy za granicą. Niestety, ze względu na rzadkość występowania tego nowotworu, jest bardzo mało informacji na jego temat. Jedynym ratunkiem jest chemioterapia.

Obecnie dostaję kolejną chemię i cały czas ćwiczę. Najprostsze czynności dnia codziennego sprawiają mi ogromny trud. Nie poradziłabym sobie sama bez pomocy najbliższych. Codziennie jeżdżę  na rehabilitację i w miarę możliwości staram się o turnusy rehabilitacyjne. Możliwe, że będę musiała rehabilitować się do końca życia.

Jeśli aktualne leczenie nie pomoże lekarze prawdopodobnie zaproponują mi nierefundowany lek, którego jedna dawka może kosztować nawet ponad 2000 zł.

Zakup leków, codzienne dojazdy na rehabilitację, wizyty lekarskie, chemioterapię są bardzo kosztowne. W związku z czym budżet naszej rodziny został mocno nadszarpnięty i nie wiemy jak długo jeszcze będziemy w stanie podołać kosztom leczenia. Nie stać nas na prywatną rehabilitację.

Ze względu na chorobę musiałam porzucić marzenia. Mieszkam z rodzicami i młodszą siostrą, która uczęszcza do liceum.

Mimo wszystko staram się zachować pogodę ducha i walczyć z całych sił. Bo choć jestem  drobnej budowy ciała mam ogromną wolę walki i determinację, żeby wrócić do normalności, zacząć ponownie studia, założyć rodzinę i czerpać z życia jak najwięcej.

Do tej walki są potrzebne pieniądze, których nie posiadam.

Dlatego proszę ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe. Będę wdzięczna za każdą, nawet niewielką wpłatę.

Z góry dziękuję za pomoc.

Ola”

Darowizny na rzecz leczenia Oli można przekazywać na podane konto Fundacji Onkologicznej Osób Młodych Alivia- koniecznie z dopiskiem „DAROWIZNA NA PROGRAM SKARBONKA-ALEKSANDRA BALCERZAK 110224”

WPŁATY Z POLSKI:

Odbiorca przelewu: Fundacja Alivia

Adres odbiorcy: ul. Zaruby 9 lok. 131, 02-796 Warszawa

Konto: 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831

Opis przelewu: DAROWIZNA NA PROGRAM SKARBONKA ALEKSANDRA BALCERZAK 110224

Bank odbiorcy: Alior

 

WPŁATY Z ZAGRANICY:

Odbiorca przelewu: Fundacja Alivia

Adres odbiorcy: ul.Zaruby 9 lok.131, 02-796 Warszawa

IBAN: PL 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831

Opis przelewu: DAROWIZNA NA PROGRAM SKARBONKA ALEKSANDRA BALCERZAK 110224

Kod SWIFT banku: ALBPPLPW

Nazwa banku: Alior

Adres banku: Al. Jerozolimskie 94, 00-807 Warszawa.

 

Dane do przekazania 1 % podatku:

Fundacja: Alivia

KRS: 0000358654

z dopiskiem: PROGRAM SKARBONKA, Aleksandra Balcerzak 110224

Kontakt: 601-988-941

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nWloclawek.pl




Reklama
Wróć do