Reklama

Rozgoryczony syn pacjenta o włocławskim szpitalu: "Tak wygląda walka o życie na oddziale ratunkowym"

nWloclawek.pl
09/08/2017 00:00

Rozgoryczenie, żal, bezsilność i złość, to emocje, które towarzyszą Tomkowi, którego ojciec trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy we Włocławku. Szukał tam pomocy dla chorego ojca, a jak twierdzi spotkał się z  niechęcią, lekceważeniem i opieszałością lekarzy. Z opinią syna pacjenta nie zgadza się zastępca dyrektora ds. lecznictwa lek. med. Krzysztof Szczepański, który twierdzi, że wszelkie czynności były wykonywane we wlaściwym czasie.

Wiemy, że w przypadku zawału o życiu mogą decydować sekundy. W minioną sobotę  w miejscowości Dobiegniewo mężczyzna doznał zawału serca. Natychmiast rodzina wezwała karetkę pogotowia, która ze względu na stan pacjenta poprosiła o pomoc Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Ojciec nie dawał oznak życia. Rozpoczęta została resuscytacja krążeniowo - oddechowa, którą następnie przejął przybyły na miejsce zespół LPR. Błyskawiczna reakcja personelu  ratunkowego z Włocławka  uratowała życie  mojemu ojcu  przywracając  akcję serca. Należą się im serdeczne podziękowania - powiedział Tomek.

Rodzina jest wdzięczna za natychmiastowe i profesjonalne udzielenie pomocy obsadzie karetki Pogotowia i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które przewiozło błyskawicznie mężczyznę na Szpitalny Oddział Ratunkowy we Włocławku.

Szpitalny Oddział Ratunkowy wchodzi w skład systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, w związku z czym głównym zadaniem jest udzielanie pomocy pacjentom w stanach nagłego i bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia. Są to sytuacje, które wymagają natychmiastowego podjęcia czynności ratunkowych. Jeżeli bowiem czynności ratunkowe nie zostaną podjęte w odpowiednim czasie, pacjent może doznać trwałego i nieodwracalnego uszkodzenia funkcji organizmu  - czytamy na stronie internetowej szpitala.

Rodzina ma zastrzeżenia do zbyt opieszale ich zdaniem przeprowadzanych badań przez SOR we Włocławku.

O godz. 12:30 była dopiero  przeprowadzona koronarografia,  po prawie 1,5  godziny od momentu przyjazdu LPR do szpitala. Zdecydowanie zbyt opieszale. Na SORze we Włocławku obsada nie podeszła profesjonalnie do konieczności przeprowadzenia szybkich badań. Tak wygląda walka o życie na włocławskim oddziale ratunkowym - mówi rozgoryczony Tomek.

Postanowiliśmy na temat zaistniałej sytuacji porozmawiać z zastępcą Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku lek. med. Krzysztofem  Szczepańskim.

Mężczyzna został szybko przejęty z lądowiska i przystąpiono do czynności ratowniczych. Personel rzetelnie pracował.  Mężczyzna po zatrzymaniu krążenia, z przeszłością kardiologiczną, po operacji bajpasów. W ostatnim czasie jego stan zdrowia załamała operacja endoprotezy. Pierwszą czynnością było ustabilizowanie krążenia na sali reanimacyjnej, na której był kardiolog. Bez znaczenia jest sala, czynności były podejmowane. Zrobiono tomografię głowy aby stwierdzić, że człowiek żyje w sensie mózgowym. Po przejrzeniu dokumentacji okazało się, że jest duże ryzyko zatorowości płucnych,  drugi raz  pojechał na badanie tzw. tomo – angio. Rodzina stwierdziła, że skoro jedzie drugi raz w to samo miejsce tzn., że badanie było źle zrobione. Po tym badaniu pojechał na koronarografię. Pacjent trafił na intensywną terapię - wyjaśnił zastępca dyrektora ds. lecznictwa lek. med. Krzysztof Szczepański.

Według dyrektor Szczepańskiego wszystkie czynności były przeprowadzone we właściwym czasie, co próbowano wyjaśnić rodzinie. Ponadto również w tym czasie były podawane  dożylne  leki regulujące ciśnienie i pacjent był monitorowany w sensie czynności życiowych. Pacjent był cały czas pod respiratorem. Zdaniem dyrektora pacjent miał  intensywny nadzór.

Rodzina rozważa złożenie wniosku do Prokuratury  na Szpitalny Oddział Ratunkowy  we Włocławku.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nWloclawek.pl




Reklama
Wróć do