
O tym, że mecze Śląska Wrocław i Anwilu Włocławek przysparzają dodatkowych emocji tych pozytywnych i tych negatywnych wiemy od dawna. Słynna na całą Polskę „święta wojna” wraca na parkiety Polskiej Ligi Koszykówki. Oprócz wspaniałego widowiska jaki zgotowały nam obie drużyny mieliśmy drugie dno spektaklu jakim był mecz we Wrocławiu. Dużo emocji wzbudza dziś list napisany przez jednego z kibiców z Wrocławia. Pisze On w liście, że na spotkaniu doszło do skandalu, gdyż około setka kibiców Anwilu Włocławek i Noteci Inowrocław wygrażała pięściami i wykrzykiwała obraźliwe hasła pod adresem kibiców i drużyny Śląska. Ci również nie pozostali im dłużni i nieomal nie doszło do regularnej bijatyki. Co gorsza, oba sektory oddzielało tylko kilku ochroniarzy.
Według organizatora grupy kibiców wykrzykiwały wobec siebie jedynie niecenzuralne słowa i przyśpiewki. Nic natomiast nie wiadomo o tym by wywiązała się bójka. Gdyby tak się stało trzeba by było przerwać mecz do czego nie doszło.
Z tego co nam wiadomo organizator poprosił policję o interwencję, jednakże doszło tylko do utarczki słownej pomiędzy osobami z widowni. Po wejściu policji do obiektu, sama obecność funkcjonariuszy unormowała sytuację.
Tak zaistniała sytuacja skomentowana została na Facebooku - fanpage SK HI:
Jesteśmy w szoku czytając komentarze i relacje o rzeczach typu pokazywanie dupy czy to, że kibice byli pod wpływem alkoholu i narkotyków... zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy święci i nasz język podczas tego meczu był dość cięty, więc spodziewaliśmy się negatywnych wypowiedzi, przywykliśmy już do tego "bydło z Włocławka itd. itd." ale wypisywanie takich bzdur całkowicie przerosło nasze oczekiwania. Nie jechaliśmy tam, żeby napić się herbatki z kibicami Śląska, ale jak się czyta opinie, że wyzywaliśmy matki z dziećmi czy groziliśmy ludziom, że ich wypatroszymy to przechodzi ludzkie pojęcie. Nic takiego z naszej strony nie miało miejsca.
Tak komentują kibice zaistniałą sytuację na różnych portalach:
Czy mnie się wydaje, czy w tym liście jest napisane, że nic się nikomu nie stało mimo iż na meczu nie było żadnych zabezpieczeń, kibice mogli swobodnie się przemieszczać między trybunami, tylko ktoś tu się o…ł na widok gołych klat i kilku wyzwisk? - pisze pysiek38
Nie tragedia, bo jakoś nic nikomu się nie przydarzyło. A jak ktoś chciał na Spektakl Teatralny, to pomylił lokale. Prawdą jest, że trochę zagłuszali całość, ale w końcu można się było tego spodziewać- więc jeśli ktoś planował spokojne oglądanie "walki" z Anwilem - mógł posiedzieć w domku przy Polsacie……. Więcej luzu drodzy Państwo. A policji było i to sporo. Pozdrawiam – pisze Olawro
A tak komentował w sportowefakty.pl rozgrywający Śląska Robert Skibniewski „…Usłyszeliśmy słynne przyśpiewki z obu strony...kibice przecież przyszli na mecz, a nie do kościoła czy oglądać "Złotopolskich" albo jakiś inny serial …
Poniżej zamieszczamy list kibica Śląska
Szanowna Redakcjo,
Mam ogromną nadzieje, iż wydrukujecie Państwo mój list i zainteresujecie się sprawą skandalicznej organizacji święta koszykówki we Wrocławiu jakim miał być mecz Śląska z Anwilem. Od blisko 14 lat chodzę na mecze naszej drużyny ale jeszcze nigdy nie spotkałem się z taką lekkomyślnością organizatorów jak dzisiaj.
Otóż razem z żoną kupiliśmy bilety na sektor, która jak się później okazało bezpośrednio sąsiadował z sektorem kibiców gości.
Było to raptem może jakieś 2,3 metry od naszego sektora czyli dokładnie tyle ile wynosi szerokość przejścia między trybunami.
Podniosła atmosfera sportowego święta szybko jednak została zakłócona przez połączone grupy kibicowskie Anwilu Włocławek i Noteci Inowrocław, które zostały wpuszczone na trybuny pod koniec pierwszej kwarty. Wpuszczone to jednak złe słowo, osobnicy ci zachowywali się jak wypuszczeni z klatki i zaczęli biec w naszą stronę grożąc nam i wyzywając, machając rękoma i wykrzykując, że zaraz na "za***ią" i "wypatroszą".
Było ich około 100. Większość z nich była pod wpływem narkotyków i alkoholu. Oddzielało nas od nich tylko przejście między trybunami i czterech wystraszonych ochroniarzy, którzy w chwili zagrożenia zostaliby stratowani. Kilka osób musiało się przesiąść bo w ich kierunku leciały pięści i pogróżki. Na domiar złego grupa kibicowską Śląska zaczęła w sposób niecenzuralny pozdrawiać kibiców Anwilu, co jeszcze bardziej powodowało, że czuliśmy się zagrożeni. Podczas meczu kibice ci zaczęli się rozbierać prezentując swoje torsy i liczne tatuaże. Niektórzy z nich zaczęli się nawet obnażać ściągając spodnie i wypinając w nasza stronę gołe pośladki z niecenzuralnym komentarzem.
Od razu było widać, że nie byli to kibice koszykarscy tylko połączone grupy ultrasów i chuliganów. W przerwie meczu prosiliśmy ochronę o wezwanie Policji i utworzenie kordonu bezpieczeństwa tak jak to wyglądało na meczu piłkarskiego Śląska z Buducnostą Podgorica, usłyszeliśmy jednak, że za jej wezwanie odpowiedzialny jest szef ochrony. Oprócz nas jeszcze kilkanaście osób prosiło ochroniarzy o interwencje.
Udało nam się jednak złapać przed wejściem Prezesa Lizaka i zwrócić mu uwagę na to co się dzieje. Usłyszeliśmy jednak, że Policja zostanie wpuszczona na obiekt w momencie, gdy ktoś kogoś zaatakuje. Za nic władze Ślaską miały bezpieczeństwo kibiców, którzy musieli sami prosić o pomoc by czuć się bezpiecznym i w spokoju obejrzeć mecz.
Było o włos od tragedii, gdyż na naszej trybunie siedziało wiele przerażonych kobiet i dzieci. Gdyby ta harda ruszyła na nas, to nie mielibyśmy żadnych szans. Na meczu było około 50-70 ochroniarzy, którzy sprawdzali bilety, pilnowali szatni i toalet, a osób pilnujących 100 kibiców było dosłownie 5 z czego dwóch grubo w wieku emerytalnym. Za takie koszykarskie święto dziękuję!
Koszykarski Śląsk przegrał dziś podwójnie z Anwilem i jego kibicami. Ja już na mecz długo nie pójdę, skoro mój klub ma za nic bezpieczeństwo swoich kibiców.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Calego!