
Z myślą o miłośnikach poezji przeprowadziliśmy wywiad z utalentowaną poetką Agatą Wąsikowską.
Agata Wąsikowska- poetka oraz Pure Art Group i Kawiarnia Artystyczna Filiżanka Bez Uszka zapraszają 6 lipca o godzinie 18:00 na niezwykły w formie i treści wieczór poezji!
Zapraszamy do lektury wywiadu !!!
Czy możesz opowiedzieć jak zaczynałaś swoją przygodę z poezją?
Pamiętam, że moje pierwsze próby pisarskie podjęłam w szkole podstawowej. Oczywiście były to proste i niezbyt udane rymowanki, ale wtedy byłam z nich bardzo dumna. Hahahaha! Zdarzyło mi się napisać parę wierszy i kawałki prozy w liceum. Potem schowałam wszystko do szuflady i… wyciągnęłam z powrotem po dziesięciu latach…
Skąd czerpiesz natchnienie dla swoich utworów?
Bardzo często moje wiersze powstają pod wpływem emocji. Nieraz wydarzy się coś, co mną „szarpnie”, a wtedy lubię rozładować napięcie pisząc, nie konieczne o danej sytuacji, ale po prostu pisząc. Bywa, że spojrzę na coś i zaczynam układać „historię” tej rzeczy, która dziwnym trafem kończy w postaci właśnie wiersza. Niejednokrotnie wiersz jest wynikiem tego, co powiedziałam lub usłyszałam w rozmowie. Czasem jest to powiedzenie sobie „dziś cos stworzę” – czasem się udaje, a czasem kończę na jednym bądź dwóch wersach i wracam do tego potem. Bardzo ważną sprawą jest dla mnie muzyka. Niejednokrotnie zdarzało się, że słysząc jakiś utwór brałam ołówek do ręki, nie po to, żeby dopisać do niej słowa, ale po to, żeby spróbować słowem wyrazić to, co muzyka oddaje dźwiękami.
Nigdy nie poprawiasz swoich wierszy, czy może ciągle nasuwają ci się jakieś nowe pomysły na kształt danego utworu?
Najczęściej jest właśnie tak, że gdy skończę pisać odkładam wiersz „do odleżenia” i czytam go następnego dnia, za dwa za trzy… I tak wracam do niego, aż w końcu wszystko mi się w nim podoba. Czasem to bardzo wkurzające, naprawdę, nieraz złoszczę się na ołówek i kartkę papieru. Ale spokojnie, jeszcze do nich nie mówię… Hahaha! Nieraz zdaje mi się, że jestem po prostu za mało elokwentna, żeby wyrazić to, co chcę i w taki sposób, w jaki chcę.
Mówiłam wcześniej, że parę wierszy wyciągnęłam po dziesięciu latach… Dobrze im zrobiło siedzenie w ciemnościach, bo okazało się, że można z nich wyciągnąć więcej. Aktualnie mam parę takich utworów z tamtego okresu, które zmodyfikowałam i które teraz mogę uznać za skończone.
Jak oceniasz innych poetów? Czy budzą oni w Tobie poczucie zagrożenia?
Wolałabym nie oceniać innych poetów… Oczywiście mam swoje zdanie, swój tak zwany gust, wiem, co mi się podoba, a czego wolałabym po raz kolejny nie czytać… Jednak poezja jest sprawą bardzo indywidualną. Forma wiersza, rodzaj ekspresji, tematyka… to nie wypracowanie z polskiego, gdzie trzeba trzymać się zadanego tematu i ustalonych norm. To raczej coś wypływającego naturalnie z osoby, która wzięła do ręki przysłowiowe pióro.
Zagrożenie? Zagrożenie czuję czasem idąc ulicą, a nie biorąc do ręki kawałek papieru… Oczywiście, wiem, o co pytasz, ale ja nie staram się z nikim rywalizować, wolę iść obok, tak jest weselej (uśmiech)…. Póki co… Hahaha!
Jakich rad udzieliłabyś początkującym poetom?
To są tacy? Chyba nie? Po prostu w którymś momencie zapisuje się słowa, które tłukły się gdzieś w myślach. Ale mogę też powiedzieć to mniej więcej w drugą stronę: sama jestem początkującą poetką – za każdym razem, gdy zaczynam nowy wiersz.
Niebawem odbędzie się spotkanie literackie z Tobą w roli głównej. Co przygotowałaś dla swoich słuchaczy?
Mój wieczór autorski odbędzie się 6 lipca (w sobotę) w kawiarni artystycznej Filiżanka bez Uszka, godzina 18.00. W przygotowanie tego wieczoru zaangażowało się wielu moich przyjaciół i znajomych, w tym członkowie Pure Art Group, do której sama należę. To „mama mojej duszy artystycznej” – koordynatorka P.A.G. – Marzena Gajewska czuwa nad tym, aby zapiąć tą trumnę na ostatni gwóźdź.
Danse Macabre – to nazwa tego wydarzenia – Taniec Śmierci, Kostucha w całkiem nowej odsłonie, groza do innych niepodobna, groteska i kpina z Pani z Kosą. Nie przygotowujemy nic w standardach, które potencjalni słuchacze, czy też czytelnicy poezji mogliby sobie wymarzyć. Hahaha! Szykujemy muzykę, stroje, makijaż... Zaciemnimy lokal, postawimy świece… A jako wejściówkę proponuję każdemu śmiałkowi znicz.
Czy mogłabyś krótko zaprezentować swój ulubiony wiersz Twojego autorstwa a tym samym zachęcić Czytelników do jego przeczytania?
Jeden z wielu, do których lubię wracać… Przesycony miłością i romantyzmem…
Przysięga
Świadoma praw i obowiązków – następstw tejże chwili,
uroczyście oświadczam, choć byście się dziwili,
że wstępuję w związek – i to nie byle jaki –
z tym oto tu obecnym; i składam mu ślub taki,
że uczynię wszystko, starannie i dbale,
abyśmy żyli zgodnie, szczęśliwie i trwale.
Ślubuję ci miłość i wierność bez końca,
gdy wschody, zachody i zaćmienia słońca.
Ślubuję trwać z tobą i być obok ciebie,
czy słońce, czy księżyc i gwiazdy na niebie.
Ślubuję uczciwie; czy wichry, czy burze,
że cię nie opuszczę…
Twoja
Śmierć w kapturze.
Miłością i romantyzmem… i upiorną ironią oczywiście. Hahaha! Teraz już wiecie, co mam na myśli.
Zapraszamy 6 lipca do Filiżanki bez Uszka!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie