
Od lat związujesz włosy w kok czy kucyk, bo pragniesz ochronić je w ten sposób przed niszczeniem się. Tymczasem ciągle są suche, matowe, łamią się i rozdwajają. Szampon i odżywka pomagają, ale na krótko. Być może paradoksalnie przyczyną są… spinki i gumki. Jak to możliwe?
Upinamy włosy z różnych powodów: bo nie lubimy, gdy spadają na twarz i oczy, gdy przeszkadzają w wykonywaniu codziennych obowiązków, na treningu albo po prostu tak nam wygodniej. Poza tym fantazyjnie związane pukle prezentują się zawsze dobrze i dodają atrakcyjności – zwłaszcza gdy rozpuszczone pasma mają tendencję do plątania się, puszenia i elektryzowania. Jednak coś za coś – zbyt częste używanie gumek i spinek też może nieść za sobą przykre konsekwencje. Jakie?
Włosy związane to włosy… napięte
Z reguły się nad tym nie zastanawiamy, ale każdorazowe zgarnięcie kosmyków – czy to w kitkę, czy w warkocz – powoduje ich mocne naciągnięcie. Szczególnie gdy upięcie jest dosyć ciasne i na górze głowy. Pasma są wtedy mocno naprężone i to przez cały dzień. Wiele kobiet odczuwa z tego powodu dyskomfort, a nawet ból – mimo tego nie rezygnuje z takich stylizacji i wykonuje je regularnie.
Oczywiście nie zawsze, ale może to doprowadzić do osłabienia włosów i ich gorszego umiejscowienia w mieszkach. W związku z tym mogą wypadać, przerzedzać się i kruszyć. A zniszczone kosmyki są także bardziej podatne na niekorzystne czynniki zewnętrzne i koło się zamyka.
Aby tego uniknąć, najlepiej jak najczęściej chodzić w rozpuszczonych włosach. Kucyki czy koczki nie są zabronione, ale warto je robić rzadziej niż dotychczas i bardziej luźne, tuż nad karkiem i nie ciasno przy skórze głowy – to mniej naruszy ich strukturę wewnętrzną.
Gumki i spinki pod lupą
Dobra kondycja pasm zależy jednak nie tylko od samego sposobu ich upinania, lecz także od rodzaju użytych gadżetów. Okazuje się, że akcesoria z metalowymi czy plastikowymi elementami mogą dosłownie rysować powierzchnię kosmyków, z kolei zbyt ciasne frotki gniotą je i trwale odkształcają. Co robić w takiej sytuacji?
Nowoczesne produkty odpowiadają na takie potrzeby. Odpowiednie gumki do włosów to na przykład kultowe już sprężynki z miękkiego silikonu, które dobrze zbierają pukle, nie rozciągają się i przede wszystkim nie niszczą pasm. Alternatywą są również mięciutkie scrunchies wykonane z kawałka materiału – bawełny, lnu, jedwabiu itp. Z kolei po spinki lepiej sięgać tylko od święta, a wsuwek używać wyłącznie do okazyjnych kunsztownych upięć, koniecznie dobrą stroną, czyli pofalowaną do dołu – wtedy nie będą wyrywać kosmyków.
Wiele osób związuje też włosy na noc, żeby nie tarły całą powierzchnią o poduszkę. Rzeczywiście, pomaga to na problemy z chropowatością pasemek, ale wiąże się z ich silnym napięciem przez całą dobę. Specjaliści zauważają, że traktowanie tak swojej fryzury codziennie przez lata może nawet prowadzić do łysienia, jeśli włosy są cienkie i słabe z natury. W takiej sytuacji warto zainwestować w jedwabną poszewkę. Pamiętajmy też, żeby nie związywać kosmyków zaraz po umyciu głowy, ponieważ mokre są najbardziej podatne na wszelkie możliwe uszkodzenia.
Dagmara Deska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie