Reklama

Jarosław Panfil w Must be the music.

nWloclawek.pl
14/09/2013 00:00

Dowiedz się jak codzienność nabiera niezwykłego smaku, odkryj receptę na życie z pasją.

Takie jest właśnie życie Jarosława Panfila zwykłego człowieka z niezwykłą pasją.

Jarosław ma 49 lat i mieszka  od pięciu lat we Włocławku. Już jako młody chłopak odkrył w sobie pasję śpiewania, z której czerpie radość i inspirację do dalszych działań. Zajmuje się zawodowo muzyką ale też dystrybucją odzieży damskiej.

Jarosław postanowił odmienić swoje życie i spełnić marzenia. Dlatego właśnie niedawno wystąpił w castingu Must be the music.

Kiedy rozpoczęła się Pana  przygoda z muzyką?

Zawsze ciągnęło mnie do muzyki i po maturze postanowiłem spróbować swoich sił w Chorzowskim Teatrze Rozrywki, który w czasie mojej młodości był jedną z nielicznych instytucji gdzie młody człowiek mógł edukować się w muzyce rozrywkowej.

Potem był jeszcze teatr muzyczny w Gdyni i Łodzi także studium piosenkarskie w Poznaniu.

Skąd decyzja o udziale w Castingu Must be the music?

Myślę że w każdym z nas tzn. ludzi parających się sztuką jest chęć sprawdzenia się przed profesjonalnym audytorium.

Ponadto lubię dużą scenę, ale też adrenalinę i wyzwania.

Must be the music gwarantuje te wszystkie doznania, no i jest w tym też coś ze spełniania młodzieńczych marzeń.

Gratulujemy sukcesu! Co czuł Pan, kiedy dowiedział się Pan o przejściu do kolejnego etapu?

Przyznam się że po werdykcie jurorów, na który czeka się około minuty byłem szczęśliwy i tym jednym ale bardzo prawdziwym słowem określiłbym mój stan ducha.

A skąd taki wybór repertuaru na casting? To Pana ulubieni artyści?

 Piosenkę "Tombe la neige" pamiętam jeszcze z dzieciństwa i mam do niej duży sentyment.

W 2010 roku dzięki tej właśnie piosence, zdobyłem wyróżnienie na Festiwalu Piosenki Francuskiej w Brzegu. Moja wielką, właściwie największą inspiracją muzyczną jest Elvis Presley.

Paradoksalnie mogę powiedzieć że w jego głosie zakochałem się w dniu jego śmierci, kiedy jako trzynastolatek w popularnej w tamtym czasie audycji „Lato z radiem” usłyszałem piosenkę pt. "Spanish Eyes"- no i trwa to do dziś.

Co Pana inspiruje? Ma Pan jakieś wzorce muzyczne?

Jednak z czasem inspiracji mi przybyło. Bardzo cenię Michała Bajora ze połączenie geniuszu aktorskiego-aktorskiego. Właściwie wymieniać mógłbym bardzo długo, więc poprzestanę na tych dwóch nazwiskach. Sam też komponuję i piszę teksty a muzyka jaka mi w duszy gra to muzyka lat 60 i 70 i to słychać w moich piosenkach.

W ostatnim okresie bardzo inspiruje mnie piosenka aktorska, myślę że to przyszło z wiekiem.

Jak ocenia Pan swoje szanse?

Moje szanse w programie? Sądzę że w dużej mierze będą zależały od utworu jaki wykonam. Producent kieruje się swoimi odczuciami i to on tak naprawdę dokonuje wyboru. Piosenkę "Tombe la neige" wybrał z 10 propozycji jakie nadesłałem. W półfinale będzie podobnie. Były sugestie Cory i Pauliny Sykut (czego tv nie pokazała)  a zaśpiewałbym piosenkę Franka Sinatry "My way"- to była druga piosenka na wypadek dogrywki. Mam też swoją kompozycję pt. „Spowiedź schizofrenika" i może uda mi się przeforsować ten utwór.

Panie Jarosławie, życzymy spełnienia marzeń, osiągnięcia wyznaczonych celów i dziękujemy serdecznie za rozmowę.

Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę i gorąco pozdrawiam wszystkich czytelników  Promocji włocławskich. 

Niech Pan Jarosław będzie przykładem i inspiracją dla wszystkich.   

fot: GRA.fm

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nWloclawek.pl




Reklama
Wróć do