Za co płacą włocławianie?

Za usługi komunalne? Za prawników? Na to pytanie starał się odpowiedzieć radny Sławomir Bieńkowski.

Według radnego pieniądze mieszkańców wydawane są na spory sądowe dotyczące jawnych informacji, których spółki miejskie nie chcą opublikować.

Wszystko zaczęło się od MPEC-u, to bardzo bogata i prężnie działająca firma, a jej prezes i wiceprezes  blokują dostępu do informacji publicznej o działalności spółki, która to działalność nie jest konieczna tej spółce – mówi Radny Bieńkowski – niestety kosztów walki o ukrycie tych informacji nie pokrywają ze swoich sowitych wynagrodzeń, ale narażają spółkę na pokrycie tych kosztów z jej budżetu, tym samym są to pieniądze mieszkańców – dodaje radny.

Jak zauważa Bieńkowski, spółka MPEC ma dział marketingu, który według niego nie jest potrzebny firmie, która ma zamknięty rynek zbytu. Dodatkowo pracownik tego działu zarabia rocznie 52 tys. złotych.

Dużo wydaje się pieniędzy na marketing, na reklamy, ale nie są to potrzebne wydatki bo nikt sobie nie wyobraża tego, aby MPEC we Włocławku miał jakąś konkurencję, która mogłaby mu zagrozić – mówi radny.

Bieńkowski kontra MPEC

Sprawy radnego Bieńkowskiego z MPEC zaczęły się w grudniu 2012 roku. Dotyczyły one dwóch  wniosków o udzielenie informacji publicznej, jeden w sprawie rozkopania dopiero co wyremontowanej ulicy Zamczej, drugi w sprawie wydatków reklamowych Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.

Wnioski zostały złożone w grudniu 2012 roku, wydana została decyzja odmowna, a ta decyzja odmowna została uchylona przez sąd w kwietniu 2013 roku – mówi Sławomir Bieńkowski – mimo decyzji sądu nadal dokumentów nie otrzymałem – dodaje.

 Koszty postępowań

Radny poruszył również kwestię reprezentowania spółek miejskich przez mecenasa, który według niego za jedną sprawę liczy sobie od 1600 do 3000 zł.

Prześledziłem działalność mecenasa z miastem i okazało się, że reprezentuje on także Saniko – mówi radny – ciekawą sprawą jest również to, że dostaje on zlecenia od Ratusza – dodaje.

Tekst:MF