Reklama

Bagieta i Kreweta we Włocławku spłonęła, ale serce działa – wzruszający gest Pawła Charaszkiewicza

nWloclawek.pl
08/05/2025 12:19

Po tragicznym pożarze, który doszczętnie zniszczył lokal "Bagieta i Kreweta" na Bulwarach we Włocławku, Paweł Charaszkiewicz podjął decyzję, która poruszyła wielu. Choć otrzymał ogromne wsparcie ze strony mieszkańców i klientów, postanowił zamknąć zbiórkę na odbudowę smażalni i przekazać zebrane środki na cel charytatywny.

Pożar, do którego doszło kilka tygodni temu, był ciosem nie tylko dla Paweła Charaszkiewicza, ale i dla wielu mieszkańców miasta. Smażalnia "Bagieta i Kreweta" była miejscem charakterystycznym dla Bulwarów. Wystarczyło kilka chwil, by ogień zabrał to, co było budowane latami.

Z inicjatywy przyjaciela Charaszkiewicza uruchomiono internetową zbiórkę na odbudowę lokalu. Reakcja ludzi przerosła oczekiwania. Setki wpłat, komentarzy, słowa wsparcia i wzruszające wiadomości zaczęły spływać już od pierwszych dni. Właśiciel przyznał, że był w szoku.

„Dzień dobry, kochani. Miejsce charakterystyczne. Dym opadł, kurz opadł. Miliony słów wsparcia, mnóstwo komentarzy. Jestem w szoku. Chciałem tylko powiedzieć, że ta zbiórka, która została zorganizowana przez mojego przyjaciela, ja bym chciał ją zakończyć i wszystkie te pieniądze przekazujemy na cel charytatywny. To nie o to chodzi, żebyśmy... Ja wiem, że wy lubicie pomagać i kochacie pomagać, ale zrobimy to inaczej, słuchajcie. Odrobimy to. Odrobimy to pracą, a pieniądze przekażemy na szczyty cel przez was wyznaczony lub przez nas, no w każdym razie ktoś niech się bardziej pocieszy, a my sobie zapracujemy, bo... Bo wiecie, że my lubimy pracować i będziemy na was czekać. Trzymajcie się. Do zobaczenia. Obiecuję niebawem” – powiedział Paweł Charaszkiewicz.

Słowa te odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych. Wiele osób deklaruje, że po powrocie lokalu będzie pierwszymi w kolejce, inni podziwiają decyzję Charaszkiewicza i wskazują ją jako przykład prawdziwej siły ducha.

"Ogień nie zabrał wszystkiego"

Choć lokal fizycznie przestał istnieć, duch smażalni został. Włocławianie wspominają smak ryby, atmosferę i charakter właściciela, który zawsze z uśmiechem obsługiwał klientów.

Przekazanie pieniędzy na cel charytatywny jest dla wielu symbolem nadziei, empatii i odpowiedzialności społecznej. Jeszcze nie wiadomo, jaka organizacja otrzyma wsparcie, ale jak zaznaczył Charaszkiewicz – pieniądze trafią tam, gdzie będą najbardziej potrzebne.

Co dalej?

Bagieta i Kreweta wróci. Nie wiadomo jeszcze kiedy i w jakiej formie, ale jedno jest pewne – z takim wsparciem i taką determinacją szanse są duże.

Paweł Charaszkiewicz nie tylko prowadził smażalnię. Stworzył miejsce, które dla wielu było częścią letnich wspomnień nad Wisłą. Po pożarze nie została pustka. Została historia, została wspólnota i nadzieja na powrót.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nWloclawek.pl




Reklama
Wróć do