
Bruk, który wciągał opony i testował cierpliwość mieszkańców, wreszcie doczekał się remontu. Przy skrzyżowaniu Łęgskiej, Bechiego i Związków Zawodowych we Włocławku znów zrobiło się gwarno – tym razem nie od klaksonów, lecz od młotków i układanych kostek. Czy wystarczyło trochę medialnego szumu, by zadziałać? A może ktoś po prostu w końcu spojrzał pod nogi?
Nie było przecinania wstęgi, nie było konferencji prasowej – ot, po prostu pojawili się i zaczęli układać kostkę. I dobrze. Bo przez ostatnie dni ten fragment jezdni przy skrzyżowaniu Łęgskiej, Bechiego i Związków Zawodowych wyglądał jak pozostałość po mini-wulkanie, który próbował wybuchnąć pod zabytkową nawierzchnią.
Bruk się zapadł, dziura ziała pustką, a kierowcy, rowerzyści i przechodnie skarżyli się na opieszałość służb.
Mieszkańcy okolic nie kryją ulgi… ani ironii.
– To już nie była dziura. To była lokalna atrakcja turystyczna. Zabrakło tylko tabliczki „Uwaga – zabytkowe zapadlisko” – ironizuje pani Anna, mieszkanka pobliskiej kamienicy.
– To chyba cud! Zniknęła dziura, która już zaczynała dostawać swój własny kod pocztowy – komentuje z przekąsem pan Andrzej. – Już planowałem w niej sadzić pelargonie na wiosnę – dodaje z uśmiechem.
– Ten bruk był jak gra w rosyjską ruletkę dla amortyzatorów – skarży się młody kierowca, który pracuje jako dostawca. – Raz trafiłeś, raz nie. Ale jak już trafiłeś – to pamiętałeś do końca dnia.
Ekipa z oznakowanym busem i wiadrami pełnymi bruku uwija się przy robocie. I niech mają z tego pochwały – bo nie o ludzi w kamizelkach tu chodzi, ale o system.
– Zastanawiam się tylko, czy trzeba było aż tylu zdjęć, wpisów i komentarzy, żeby ktoś się ruszył? – mówi mężczyzna mijający miejsce prac. – Może warto byłoby raz na jakiś czas zejść z urzędowego piedestału i przejść się po mieście jak zwykły obywatel? Albo wsiąść na rower i samemu sprawdzić, co klika w felgach. Bo na fejsie kostka się nie naprawi.
Nie wiadomo, czy to efekt społecznego nacisku, interwencji mediów, czy może ktoś „ważny” stuknął miską olejową i się zdenerwował. Tak czy inaczej, efekt cieszy. Prace trwają, kostka znów zaczyna układać się w znajome łuki. Ulica zyskuje nie tylko lepszy wygląd, ale i szansę, że przez chwilę nikt nie zgubi tu kołpaka.
Ale – jak podkreślają przechodnie – warto pamiętać, że dobre wrażenie robi się nie wtedy, gdy się coś naprawia, ale gdy nie trzeba tego robić w panice.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie